malarstwo

"Kobieta i mężczyzna", akryl na płótnie, 2009/2011
"Lilia", akryl na płótnie, 2010

"Calla", akryl na płótnie, 2009/2010
"Dwa światy", akryl na płótnie, 2010
"Ręka Michała Anioła", akryl na płótnie, 2010/2011

"Mikołaj Kopernik-moment odkrycia", akryl na płótnie, 2010


"Mandorla -migdał", akryl na płótnie, relief, 2009/2010

"Do czego służą ciernie?...by ochraniać piękno...", technika własna rysunkowo-malarska, 2011



"Calla- szkic malarski", akryl na płótnie, 2010

"Tulipan", akryl na płótnie", 2010


"Fryderyk Chopin", akryl na płótnie, 2010

                                                               
                                            "Święty Franciszek z Asyżu", akryl na płótnie, 2010


                                                  
"Vincent van Gogh w pośmiertnej poświacie", akryl na płótnie, 2010

"Akt tęskniący", akryl na płótnie, 2010

"Psychodelika wielka", akryl na płótnie, 2010/2011

"Macierzyństwo", akryl na na płótnie, 2009/2010

"Adam Chmielowski - Święty Brat Albert", akryl na płótnie, 2010


"Zawsze jestem u siebie...autoportret", technika własna rysunkowo-malarska, 2011



"W miłości po kawałku staję się...autoportret", akryl na kartonie, 2010

Kolor...kompozycja...co za wyzwanie...ukryć muzykę i poezję i filozofię w obrazie...co za wyzwanie... mam własną historię życia i twórczości, choć myśli wracają do uwielbianych mistrzów... mam własna manualność i spojrzenie na wszystko, co chciałabym oddać na zwykłej kartce papieru i najtańszym płótnie...Bóg jest najgenialniejszym artystą, jest Tym, który jest Wszystkim we wszystkim...cokolwiek porywa moją duszę do tworzenia, kończy się na pokornej myśli, że już wcześniej sam Bóg Ojciec to zaprojektował i przewidział w każdym calu. Jakie to piękne, jakie godne podziwu i zachwytu... jakie to niezwykłe, że pomimo tych "zastanych  projektów Bożych", On sam daje jeszcze mi tyle miejsca na tworzenie, na czerpanie z Jego genialnych źródeł...jakie to piękne...powstaje relacja:
BÓG  TWÓRCA - Małgorzata twórczyni...ile w tym miłości i wzajemnego podziwu :-) 

Kocham kolory, a szczególnie: pomarańczowy, ultramarynę, fioletowy, srebrny matowy, odcienie szarości, ekru, purpurowy, złoty jasny matowy, brązowy czekoladowy i brunatny, czerwony krwisty. Kocham kształty, a w sposób wyjątkowy: elipsę, okrąg, mandorlę (migdał), łuk, linię falistą. Posługuję się kilkoma auto-określeniami swojej twórczości malarskiej, a są to: soczystość, kapanie, ekstaza, namiętność, harmonia, zmysłowość, dopełnienie, delikatność, ognień, mistycyzm, czułość, psychodeliczność, prostota. W mojej twórczości posługuję się określeniem ikona współczesna, które dotyczy obrazów na których piszę konkretne teksty, myśli, pojedyncze słowa.  Czym jest moje malowanie i rysownie?... kim się staję?...czy będzie moja "sztuczka"?... w sensie dosłownym i metaforycznym?... Jedno wiem dzisiaj - pragnę "dogonić" kolor i kompozycję...pragnę być oddzielną droga tworzenia...nikogo nie powielać, nikogo nie naśladować...tylko...ODCZYTAĆ  PLAN  BOGA  DLA  MOJEJ  TWÓRCZOŚCI... tylko Bóg wie jak mam do tego podejść, bym kiedyś mogła powiedzieć: jestem...nareszcie jestem spełniona... :-) co mi zostaje?...słuchać Jego subtelnego głosu w głębinach własnej duszy i ufać Jemu i tworzyć z Nim!


Jak wygląda u mnie w praktyce tzw. stan tworzenia?.....
Hmmm...kiedy zastanawiam się nad nowym obrazem czy rysunkiem, powstaje w moim wnętrzu pierwsza myśl, jakiś zarys lub kształt, a wtedy zaraz po tym wytwarza się pewnego rodzaju  d y s t a n s...odczuwam go całą sobą...i w duszy i w sercu i w ciele....to takie słodkie i jednocześnie bolesne odczucie...ten dystans otwiera we mnie "nowe okno". W tym dystansie odczuwam pewnego rodzaju uniesienie, ekstazę, i uciążliwą po ludzku świadomość swoich ludzkich ograniczeń...jaką udrękę, która nieustannie mi przypomina, że TO  NIE  JA  SAMA  TWORZĘ,  ALE  DZIĘKI  ŁASCE  I  MIŁOŚCI  BOGA...i teraz w takiej chwili, tak pojęty bosko dystans, zamienia się w radość tworzenia i możliwość postawienia pierwszych kresek, położenia pierwszych plam barwnych...ten dystans jest mi tak bardzo potrzebny...przypomina mi wciąż o   p o k o r z e   wobec  GENIUSZU  TWÓRCZEGO  BOGA...ten dystans, przynosi mi w rezultacie ulgę, słodycz, błogość....gdy wyłaniają się poszczególne, konkretne treści mojego obrazu czy rysunku...tworzę całą sobą. Obraz to dzieło całej mojej istoty, to znaczy: zaczyna się na myśli i kończy się na myśli. Myśl początkowa to zarys tego, co chciałabym przedstawić...zaś myśl końcowa, to refleksja nad obrazem, krytycyzm, a w konsekwencji dalsze poszukiwania...Kiedy maluję i rysuję, nie potrafię i nie chcę widzieć oczyma wyobraźni, efektu końcowego...ON  SIĘ  WYŁANIA,  ON  SIĘ  PRZEKSZTAŁCA w trakcie pracy nad nim. Kiedy tworzę....  JA  ZNIKAM,  ZOSTAJE  TYLKO PRZESTRZEŃ  I  OBRAZ  I NAJWAŻNIEJSZE - OBECNOŚĆ  BOGA.... :-)